wtorek, 8 kwietnia 2014

/nocne kołtuny myśli/

Pragnę być tą, która pląta się w Twoim lesie zmartwień. Żebym była jak latarnia, żebyś mógł usiąść koło mnie i oglądać cały taniec niepewności pod ciepłem mojego uczucia. Żebyś czuł się bezpieczny, żebyś tęsknił, gdy zniknę za horyzontem.
Chciałabym żebyś był tym, który światło w moim sercu będzie zapalał.

Ciemność eliminuje grunt pod nogami.
W mroku dostrzec można każdą rysę na duszy, wszystko przez to, że lustra odbijają blask mocniej, rażąc w oczy tak, jak razi głęboko skrywana prawda.
Można rozebrać się z tajemnic, stanąć przed drugim człowiekiem, a i tak mieć pewność, że nie zrani, póki nie przyjdzie świt.
Świt ukazuje niedoskonałości, jak zaschnięty kawałek chleba na talerzu, który jako pierwszy dostrzega promienie słońca spowijające świat. Jest w tym akt piękna, melodia schowana w pojedynczych okruchach, które melodią są uroczą i słodką. Ale aby owe dźwięki usłyszeć, trzeba przyglądać się mu jak zagadce, jakby każdy dotyk miał otwierać zamki, powoli ukazując tajemnice zabarykadowane warstwami niepewności.
Chciałabym być chlebem, który delikatnie obracasz w dłoniach.

Czy człowiek może uschnąć jak kwiat nie podlewany, tak żałośnie wygięty w stronę słońca, jakby chciało po koniec swoich dni pamiętać, że życie to piękno? Czy to nie jest cios w serce sam sobie zadawany, obłuda i nadzieja?
Jak bardzo za wodą można tęsknić, aby desperacja stała się jedynym pokarmem, wpychanym po końce każdej kończyny, zasuszającym ostatnie skrawki uczuć?
Jak daleko można spoglądać w bólu i smutku, gdy ciepło jak wrzątek na zmarznięte dłonie?
Chciałabym być wodą, która podlewa Twoje nadzieje.

Dwudniowa kawa może widzieć więcej niż przechodzień na ulicy.
Pościel trzymana w szafie może słyszeć więcej uderzeń złamanego serca niż matka trzymająca dziecko.
Kubek po herbacie może nosić na sobie ślady, które dla kogoś są ważniejsze niż oddech.
Długopis leżący na stole może dotykać ust, których ktoś by nie mógł, a później żałośnie przyłoży końcówkę do swoich i udać, że pocałunek został złożony.
Chciałabym być każdym przedmiotem, który może cię dotykać.

Chciałabym być Twoją codziennością.

sobota, 15 marca 2014

Niekonwencjonalnie, irracjonalnie

Trunek w mym kieliszku skończył się
Dwie wiosny temu,
Gdy zakazano mi czuć radość.
Dwie wiosny temu,
Tęskniłabym jak ośmiolatka tęskni
Za swoim chłopcem z drugiej ławki.
Tak młodo, tak zdrowo, tak żywo.

Ale ja teraz tęsknie jak wdowa,
Co jedyną wiosnę widzi na kalendarzu,
Co na świat klnie,
Bo jej lato uczuć przeminęło,
Bo zostawiło jak liść na dnie.

Tęsknie żałośnie, w bólu i łzach,
Niekonwencjonalnie, irracjonalnie,
Tak jak tęskni za słońcem świat.

piątek, 14 marca 2014

Nikt nie powie jak żyć

NIKT NIE POWIE JAK ŻYĆ
BEZ POWIETRZA,
BEZ MIŁOŚCI,
BEZ CIENIA ŻYCIA NA POWIEKACH.

NIKT NIE POWIE JAK ŻYĆ,
GDY SZKLANKA W DŁONIACH SIĘ ROZPADA,
GDY LUSTRO WYROKI WYPOWIADA,
GDY DUSZA PŁACZE,
GDY Z OKIEN SKACZE.

NIKT NIE POWIE JAK ŻYĆ,
BO TRZEBA PATRZEĆ DO PRZODU,
BO JESIEŃ KOŃCZY SIĘ KIEDYŚ,
BO WOŁAĆ I MOGĘ ZZA GROBU,
BO ZIMNA TAFLA OKRYŁA MNIE CAŁĄ.

NIKT NIE POWIE JAK ŻYĆ,
bo nikt nie wie, jak boli życie bez ciebie.